piątek, 25 września 2009

...zawsze wraca

tak jak dobro "podarowane" drugiemu tak i zło wraca. prowokacja jakiej się dopuszczamy prędzej czy później i nas dosięgnie. w najmniej oczekiwanym momencie ktoś wbije nam nóż w plecy, zrobi coś nieoczekiwanego, powie nam słowo, które samo w sobie wydaje się być miłe, ale ton jakim jest wypowiedziane wbija nas w ziemię i sprawia że czujemy się jak szczur.

piszę o tym, bo moje zło właśnie do mnie wróciło. mimo, że boli to i tak wiem, że niczego się z tego nie nauczę.

a ja... i tak przebaczam, bo nie umiem długo trzymać swojej złości. nie oznacza to, że nie pamiętam, ale przebaczam.
może czas na przebaczenie dla...chyba jednak nie. jeszcze nie.

poniedziałek, 21 września 2009

idzie jesień-zmieniam skórę.

podobnie jak zwierzęta leśne na czas jesieni, a w zasadzie jeszcze dalej-zimy, tak i ja zmieniam opierzenie, ofutrzenie czy co tam zwierzaki mają.
dosłownie-co widać i w przenośni co można przeczytać poniżej i usłyszeć tu: http://www.youtube.com/watch?v=H1DpjXQUDsI

Jacques Brel - La Chanson Des Vieux Amants

Bien sûr, nous eûmes des orages
Vingt ans d'amour, c'est l'amour fol
Mille fois tu pris ton bagage
Mille fois je pris mon envol
Et chaque meuble se souvient
Dans cette chambre sans berceau
Des éclats des vieilles tempêtes
Plus rien ne ressemblait à rien
Tu avais perdu le goût de l'eau
Et moi celui de la conquête.

Mais, mon amour
Mon doux mon tendre mon merveilleux amour
De l'aube claire jusqu'à la fin du jour
Je t'aime encore tu sais je t'aime

Moi, je sais tous tes sortilèges
Tu sais tous mes envoûtements
Tu m'as gardé de pièges en pièges
Je t'ai perdue de temps en temps
Bien sûr tu pris quelques amants
Il fallait bien passer le temps
Il faut bien que le corps exulte
Finalement finalement
Il nous fallut bien du talent
Pour être vieux sans être adultes.

Et plus le temps nous fait cortège
Et plus le temps nous fait tourment
Mais n'est-ce pas le pire piège
Que vivre en paix pour des amants
Bien sûr tu pleures un moins moins tôt
Je me déchire un peu plus tard
Nous protégeons moins nos mystères
On laisse moins faire le hasard
On se méfie du fil de l'eau
Mais c'est toujours la tendre guerre


(mniemam że tekst pozbawiony jest błędów, bo choć wiem dzięki Wojciechowi Młynarskiemu o czym Szanowny Pan śpiewa, to niestety nie było mi nigdy dane uczyć się francuskiego.)

piątek, 18 września 2009

4w3 vs. miś koala

za sprawą postu Dagi zrobiłam enneagram-po raz chyba drugi w życiu-wynik ten sam-4w3. oczywiście wiem jak jest ten test skonstruowany i wiem że wynik stanowi wypadkową moich odpowiedzi niemniej ciekawie i zwięźle mnie podsumowano. no i trafnie-bardzo trafnie.

spuchło mi oko-przyczyna nieznana. wyglądam jak miś koala i straszę klientów w pracy, ale mówi się trudno, pracuje się dalej;]

J. prawdopodobnie dostanie pracę od 1.10. Cieszę się, bo już powoli świrowała.

Z mądrości soków Tarczyn-mądrość nr 317-najszybciej rosnącą rośliną jest bambus-rośnie ok.1 m na dobę.

ps. bilety na 123 kupione-nie obyło się bez zamieszania. powiem tylko tyle-jestem jednak spostrzegawcza i to-uwaga-dzięki mnie zespół wie na którą przyjechać:)

ps2. I. na końcu świata. szaleje dziewczyna, szaleje... a pomyśleć, że mogłyśmy być tam razem...

ps3. -puchnie już nie tylko oko ale i pół twarzy...

poniedziałek, 14 września 2009

precz z ogórkami!

koniec sezonu. nareszcie coś się dzieje!
co prawda wyjazd z I. do Izraela nie wypalił, ale co poradzić - ciężko jest, mając taką pracę jak ja mam, cały ten bagaż uczelniany i niepoukładane życie nagle to rzucić wziąć plecak i jechać na drugi koniec świata-nawet jeśli, a może zwłaszcza jeśli jest to Święta Ziemia. przykro mi, naprawdę, a do tego do tej pory nie mogę znaleźć paszportu.... efekt przeprowadzki-cóż poradzić.

zakopane-kilka dni z mamą-fajne, choć nie pozbawione darcia się za łby, wzajemnego obrażania, wkurzania się na siebie. ale mama to mama-kocham ją nawet jeśli mówi mi to co mówi. choć rzeczywiście kwestia ewentualnego odseparowania się od rodziny coraz częściej chodzi mi po głowie. myślę że stanie się to naturalnie-przez nawał obowiązków i inne takie.

dkf po urlopie wystartował z bardzo dobrym filmem-na krawędzi nieba. zasadniczo polecam, ale nie zalecam jeśli ktoś filmy przeżywa poprzez filtrowanie w sobie. potrafi zaboleć.

piątek i sobota-dwa cudne wieczory z raz dwa trzy w roli głównej. dwa zupełnie inne koncerty, oba piękne dla mnie; potrzebowałam piątkowego wyciszenia i sobotniego szaleństwa. zawsze ceniłam sobie Pana Adama Nowaka i jego kolegów. dotykają zarówno muzycznie jak i tekstowo tej struny we mnie, która jest cholernie wrażliwa.
kolejne spotkanie 3 października-bilety juz zarezerwowane.
a swoją drogą czytałam wczoraj teksty Pana Adama - bez muzyki, tak po prostu. moc słowa jest jednak wielka, powiem nawet że zastraszająco wielka i nieprzewidywalna. czy twórca pisząc zastanawia się co jego twórczość zdziała w odbiorcy... na mnie TE teksty działają niezwykle kojąco, nie powiem, że pozytywnie, optymistycznie mnie nastrajają, ale wyciszają mnie i porządkują moje myślenie.

wczorajszy kabareton uznaję za odbyty, ale jak już pisałam Dagensowi-pierwszy raz w życiu odwróciłam się plecami do sceny, żeby bodaj w myślach nie bluźnić na artystę. mowa o kabarecie moralnego niepokoju, który w moim mniemaniu zeżarł swój ogon. a tak lubie górskiego....
za to szczawie ze Smile-zacnie zważywszy na fakt, że to ich pierwszy bodaj program.

plan na życie jest zasadniczo prosty- "nazywaj rzeczy po imieniu"