poniedziałek, 14 września 2009

precz z ogórkami!

koniec sezonu. nareszcie coś się dzieje!
co prawda wyjazd z I. do Izraela nie wypalił, ale co poradzić - ciężko jest, mając taką pracę jak ja mam, cały ten bagaż uczelniany i niepoukładane życie nagle to rzucić wziąć plecak i jechać na drugi koniec świata-nawet jeśli, a może zwłaszcza jeśli jest to Święta Ziemia. przykro mi, naprawdę, a do tego do tej pory nie mogę znaleźć paszportu.... efekt przeprowadzki-cóż poradzić.

zakopane-kilka dni z mamą-fajne, choć nie pozbawione darcia się za łby, wzajemnego obrażania, wkurzania się na siebie. ale mama to mama-kocham ją nawet jeśli mówi mi to co mówi. choć rzeczywiście kwestia ewentualnego odseparowania się od rodziny coraz częściej chodzi mi po głowie. myślę że stanie się to naturalnie-przez nawał obowiązków i inne takie.

dkf po urlopie wystartował z bardzo dobrym filmem-na krawędzi nieba. zasadniczo polecam, ale nie zalecam jeśli ktoś filmy przeżywa poprzez filtrowanie w sobie. potrafi zaboleć.

piątek i sobota-dwa cudne wieczory z raz dwa trzy w roli głównej. dwa zupełnie inne koncerty, oba piękne dla mnie; potrzebowałam piątkowego wyciszenia i sobotniego szaleństwa. zawsze ceniłam sobie Pana Adama Nowaka i jego kolegów. dotykają zarówno muzycznie jak i tekstowo tej struny we mnie, która jest cholernie wrażliwa.
kolejne spotkanie 3 października-bilety juz zarezerwowane.
a swoją drogą czytałam wczoraj teksty Pana Adama - bez muzyki, tak po prostu. moc słowa jest jednak wielka, powiem nawet że zastraszająco wielka i nieprzewidywalna. czy twórca pisząc zastanawia się co jego twórczość zdziała w odbiorcy... na mnie TE teksty działają niezwykle kojąco, nie powiem, że pozytywnie, optymistycznie mnie nastrajają, ale wyciszają mnie i porządkują moje myślenie.

wczorajszy kabareton uznaję za odbyty, ale jak już pisałam Dagensowi-pierwszy raz w życiu odwróciłam się plecami do sceny, żeby bodaj w myślach nie bluźnić na artystę. mowa o kabarecie moralnego niepokoju, który w moim mniemaniu zeżarł swój ogon. a tak lubie górskiego....
za to szczawie ze Smile-zacnie zważywszy na fakt, że to ich pierwszy bodaj program.

plan na życie jest zasadniczo prosty- "nazywaj rzeczy po imieniu"

2 komentarze:

  1. Tak, mówiłaś... Przynajmniej będę wiedzieć, że na KMN teraz już nawet za friko się nie chodzi.

    U ciebie 123, a ja już w niedzielę się na Neonsów wybieram... Życz mi dobrej zabawy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. życzę z całego mięśnia sercowego:) w mojej okolicy na dniach mają być pnn-chyba się nie wybiorę. jakoś mierzi mnie na samą myśl-ciekawe, cholera dlaczego:)

    OdpowiedzUsuń