piątek, 3 lipca 2009

mocne postanowienie....poprawy?

któż nie składał sam sobie obietnic. że już po raz ostatni, że już nigdy... wydaje mi się, że fakt nie dotrzymywania obietnic, czy też składanych sobie samemu postanowień wynika nie tylko ze słabej woli, ale jest spowodowane czymś jeszcze- z jednej strony tym, że często wymagamy od siebie nie tego, co jest nam potrzebne, z drugiej wymagamy od siebie czegoś, czego wymagają inni, i ostatnie-sami siebie nie szanujemy i utrudniamy sobie życie.

zresztą w ogóle idea obietnicy, przysięgi mocno straciła na wartości. można rzecz-jest przereklamowana. dane słowo okazuje się być tylko czczym gadaniem, sformułowaniem wypowiadanym tylko ze względu na spokój sumienia, chwilową wygodę, chęć przypodobania się.
skąd wiem? bo znam to z autopsji. i ja dawałam słowo, które łamałam, ponosząc tego bolesne konsekwencje i to mnie dawano słowo, które okazało się być nic niewarte.
jednocześnie sama sobie zrobiłam nie raz kuku obiecując, że więcej nie zrobię tego czy tamtego, bądź w wersji pozytywnej-że już zawsze będę...
a dlaczego piszę to dziś-bo dziś sama sobie wyznaczyłam pewne cele. jedne wiem, że są moim chceniem, inne niestety wynikają z chcenia innych. trochę się tego boję.
zresztą ostatnio wielu rzeczy się boję.

ps. angina atakuje. śmieją się że tak dziwnie mówię i że to z przepicia, ale pragnę zdementować te niecne pogłoski :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz