sobota, 4 lipca 2009

XI MNK

dziś święto wszystkich kabareciarzy i fanów. a więc także i moje.
owszem z kabaretem od strony twórczości dzielą mnie lata świetlne, ale przywiązanie i sympatia do tego rodzaju sztuki (bo tak to postrzegam) jest nieustające.
ale do rzeczy-oglądam właśnie XI Mazurską Noc Kabaretową-powiem tak-jest zacnie! nie rozczarowuje, choć prawdę mówiąc spisałam trochę na straty prowadzący Kabaret Młodych
Panów. choć temat przewodni może nie jest jakoś fantastycznie porywający i pojawiają się dziwne stwory typu kabaret Nowaki, to jednak są moi ulubieńcy co zdecydowanie wystarcza mi aby było dobrze.

czasem trochę żałuję, że nie starczyło mi kiedyś samozaparcia do realizacji zamierzeń, nazwijmy to artystycznych, że zabrakło weny, chęci, tego, że nie potrafiłam zawalczyć....
stare dzieje. teraz chyba wolę MNK oglądać w domu... i nie chodzi o to, że jest mi przykro, bo widać inna okazała się moja droga, po prostu atmosfera przedstawień jest na tyle energetyczna, że boje się, że rzuciłabym wszytko co teraz robię i poszła za tym. oczywiście nikt nie mówi, że cokolwiek by z tego wyszło i ten racjonalny pierwiastek, właśnie on, nakazuje mi siedzieć na tyłku, pić soczek i śmiać się do rozpuku...

(a dziś słucham tego i polecam serdecznie --> http://www.youtube.com/watch?v=qtamkr7UnKg )


a i jeszcze jedno-BARANEK JEST DOKTOREM!!! gratuluję raz jeszcze i wirtualnie opijam, bo "na żywca" to nie wiadomo kiedy.

2 komentarze:

  1. Moja kumpela zwykła mawiać, że woli oglądać MNK w telewizji z powodów prozaicznych - bilety drogie, a nic nie widać :P

    OdpowiedzUsuń
  2. ekonomia zwykle podsuwa rozwiązania najwłaściwsze i o jak najmniejszym stopniu skomplikowania jestem w stanie to zrozumieć:)

    OdpowiedzUsuń